środa, 15 września 2010

Rozdział 8

,,Nie jestem tym księciem ze świata baśni"

Na szyi poczułam jego oddech. Serce podpowiadało mi, abym rzuciła mu się na szyję, ale byłam silniejsza. Stałam tak w bezruchu. Bo nie miałam pojęcia co zrobić. Przez okno zobaczyłam jak Lola wychodzi z domu i idąc po chodniku z ciekawością patrzy co się dzieje w pokoju. Zobaczyła tylko mnie z miną mniej więcej taką o_O i się odwróciła. Ja chcąc otworzyć okno odsunęłam się delikatnie i uchylając je uderzyłam Jeydona w głowę. Zaczęła mu lecieć krew. Szybko się odwróciłam, zobaczyłam co się dzieje i pobiegłam na dół po apteczkę. Przykleiłam mu plaster i się uśmiechnęłam.
-Co.?- zapytał.
-Ciekawe komu jeszcze dzisiaj będę musiała pomagać.? Chyba pójdę za pielęgniarkę.!:P- zaczęłam się śmiać.
-Nie, nie pasujesz do tego zawodu.! A może już dziś drugą osobę opatrujesz...!
-He he.! Jeszcze raz Cię przepraszam nie chciałam.!
-Ale czego złamać mi serca, czy mnie uderzyć.?
-Jeydon.?!
-Co.? Em nie chce żebyś się obraziła ale taka jest prawda.!- właściwie to tak, ale ja naprawdę nie mogę tego przyjąć. Co ja mam teraz zrobić, co powiedzieć.? Nie mam pojęcia. Przeważnie nie znam odpowiedzi na te głupie pytania kręcące się w mojej głowie.
-No sorry, ale ty myślisz że co ja teraz zrobię wstanę i rzucę Ci się w ramiona..?!
-Ale ja Cię już nie rozumiem.!
-Z wzajemnością-powiedziałam bardzo cicho odwracając głowę w inną stronę.
-Słucham.?- zapytał przekrzywiając głowę.
-Nie, nic dokończ.!-powiedziałam głośno i wyraźnie- mimo to nie chce tego słuchać- dokończyłam cicho i niewyraźnie tak że ponownie mnie nie zrozumiał.
-Słucham.?!
-Nie nic dokończ.!- powtórzyłam.
-Tak myślałem że rzucisz mi się na szyje tak jak to robią inne dziewczyny, myślałem że tego nie lubię a jednak...?! 'A jednak jeżeli któraś dziewczyna tego nie robi to myślę, że mnie nie lubi.! Nie lubisz mnie.?- zapytał. Boże ludzie dlaczego jeżeli ktoś jest sławny to zaraz wszyscy muszą mu się rzucać na szyję.
-Nie Jeydona, ja tego nie powiedziałam. To jest tylko twoje głupie stwierdzenie. Ja nie jestem taka jak inne. Mimo że uwielbiam muzykę nie obchodzą mnie gwiazdy muzyczne, faktycznie jestem uzależniona od filmików na YouTube, ale jak poznam kogoś z tych filmików to powiem znudzone ,,cześć" i spadam. Ale z tobą było i jest inaczej.!
-Tzn jak. Dziewczyno na co ty czekasz.?
-Na co.? Na księcia z bajki, który zabierze mnie do świata baśni, które zawsze kończą się happy endem. I co na to powiesz.?
-Powiem tyle... Narazie..!
-Ale jak to.?
-JA nie jestem tym księciem ze świata baśni a nawet jeżeli to nasza bajka nie skończyła by się happy endem. Tylko załamka. A teraz czas na znudzone ,, cześć" i spadam.!
-To narazie.! Ale proszę nie obrażaj się na mnie..!
Odwrócił się tylko, spojrzał na mnie bokiem i wyszedł..!
Oczami Jeydona.
Spojrzałem na nią bokiem i wyszedłem. W oknie widziałem że nie należała ona do najszczęśliwszych, ale to już nie moja sprawa.
Szłem tak zamyślony. W oddali zobaczyłem Vanesse. Postanowiłem iść do niej. Podbiegłem do niej. Szła z opuszczoną głową. Patrzałem na nią ze smutkiem nie wiedząc o co kaman. W końcu wydusiłem z siebie:
-Cześć.! Co się stało?, czemu jesteś taka smutna.?- nie uzyskałem odpowiedzi. Stanąłem przed nią i podniosłem jej głowe. Była cała zapłakana i miała rozmazany makijarz. Stanąłem obok niej, uniosłem rękę i położyłem na jej ramieniu. Zaprowadziłem i posadziłem na ławce. Kucnąłem przed nią i usiłowałem wydusić z niej chociaż parę słów..!
-Bo, bo o..o..on ze mną ze...ze..zerwał.- co.? nie prawie jej nie zrozumiałem. Ktoś z nią zerwał.? Kurwa Justin z nią zerwał...!
-Nel uspokój się. Zaprowadzę Cię do...- nie, nie zaprowadzę jej do niej. Ale muszę tylko ona ją pocieszy...!-chodź pójdziemy do Em.- podniosłem ją i poszliśmy.
Oczami Karoliny.
Siedziałyśmy tak. Em nie mogła się uspokoić. Aż żałuje że nie słyszałam tej rozmowy.! Jak ten pedał przyjdzie, to mu chyba zadek skopie.! Się tu więcej nie pokarze i cały wyjazd mi spieprzył bo teraz Em będzie cały czas płakała. Nie no jak dorwę tego skurwysyna to na części pierwsze go porozkładam.! że znajdę jej innego. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zostawiłam Em i pobiegłam zobaczyć kto to!? W drzwiach zobaczyłam tego śmierdziela, a za nim stała zapłakana Shanel. Ominęłam goi podeszłam do Nel, przytuliłam ja i zaczęłam wypytywać co się stało.Następny zapłakany pyszczek. Już nie wyrabiam.!
Oczami Emily
Nie tak nie może być.! Lola tu przyjechała na wakacje szaleć.! A więc to będzie robić. Otarłam łzy wstałam i stanowczo krzyknęłam.:
-Dosyć.! Przyjechałaś tu na wakacje a więc będziesz je miała.! Nel. Lola chodźcie..! Idziemy się ogarnąć.! I idziemy na plaże..!:p- pociągnęłam nosem i złapałam je za ręce podnosząc je.! Puściłam je i odwracając się poszłam do garderoby! Wyciągnęłam swój ukochany strój kąpielowy w kratkę...! Poszłam do łazienki się ubrać, gdy miałam już ubrany strój chciałam ubrać spodenki, ale usłyszałam moja ulubioną piosenkę wyskoczyłam z łazienki i zaczęłam dęsić. Podeszłam do wieży i zrobiłam jeszcze głośniej. Gdy dziewczyny usłyszały muzykę dołączyły do mnie. Tańczyłyśmy chyba przez 3 piosenki. Wykończone poszłyśmy się ubrać. Wcisnęłam brązowe spodenki i żółtą bokserkę. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół po dziewczyny. Wszystkie były juz ubrane. Zakluczyłam dom i poszłyśmy na plaże. Położyliżmy ręczniki blisko baru i zamówiłyśmy 3 szjki truskawkowy, bananowy i czekoladowy. Postanowiłyśmy je szybkow wypić i iść do wody. Tak też zrobiliśmy. Po 5 minutach byłyśmy już cale zamoczone. Nel cały czas chlapała wodą na wszystkich, nawet na osoby obce. Zmęczone poszlyśmy się położyc na ręczniki. Były całe w mokre i w piachu. Wkurzyłam się i to mocno i zaczęłam drzeć morde.:

-Co za frajer nam ubrudził ręczniki.?!- wszyscy się na nas spojrzeli, ale podziałało. Podszedł do nas jakiś chłopak. -Niezłe ciacho- mruknęła Lola, ale postanowiłam do niego zagadać. Co było bardzo dziwne on zaczął.
-Heyy. To my Ci ubrudziliśmy ręcznik-wskazał na swoich kolegów, którzy zaczęli nam machać- poleciała nam tu piłka i eee no ujebała wam cały ręcznik. Szukaliśmy właściciela, ale go nie było to poszliśmy grać. Sorki.-uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam wzrok.
-Eee spoko. Sorki za tego frajera.
-Gracie z nami.? W ramach przeprosin.?!
-Dziewczyny gramy-odwrócilam się. Spojrzały się na siebie usmiechnęły. a potem zerknęły na te ciacha grające w siate i odpowiedziały.:
-Jasne.
-To chodźcie.!- machnął ręką i ruszył. Poszłyśmy za nim. Podzieliliśmy się na drużyny. Było zajebiście.! Ok 12 w nocy skonczylismy grę i poszliśmy do baru. Chłopacy wzięli jakieś tam piwa, a my soki ( jabłkowy, pomarańczowy i bananowy). Siedzieliśmy tak do zamknięcia baru. Potem poszliśmy do domu jednego z chłopaków siedzieliśmy w niedużej altance w ogrodzie. Nel nie była już taka smutna, Lola chyba dobrze zapamięta te wakacje i wydaje mi się, że znalazła chłopaka odpowiedniego dla siebie, tylko ja siedziałam sama jak taka debilka. Przystawiało się do mnie trzech z tych chłopaków. Stwierdziłam, że nie ma sensu im robić nadziei i gadałam z nimi jak z całą resztą. Około 4 nad ranem wszyscy rozeszliśmy się do domu. Umyłam się, ubrałam w moją ukofaną piżamkę i położyłam się do łużka. Nie mogłam zasnąć więc wzięłam sobie laptopa i zaczęłam grać w jakieś głupie gierki, koło 6 zobaczyła, że na GG siedzi moja koleżanka z Polski, Monika. Zrobiłam się dostępna i wcale nie musiałam długo czekać, aż napisze.
(M-Monika, J-Ja)
M.-Heyy;D
J- Hey.!
M-Co tam u Cb.?
J-Krótko mówiąc po prostu super.! Ale tęsknie do domku.!:( I do moich kochanych kolegów;*ż za M- My też tobą tęsknimy.
J-Dziś byłam z dziewczynami na plaży i jacyś chłopacy ubrudzili nam ręczniki rozdarłam się na całą plaże kto to zrobił.? I się przyznali i jakoś tak zaczęliśmy z nimi grać w siatkę potem poszliśmy do baru i 2 godziny temu do domu wróciłam.!
M-To ty fajnie tam masz.!?
J-No ale i tak w Polen było najlepiej.! Ja już słonko lecę bo oczy mi się zamykają ze zmęczenia.! Pozdrów tam wszystkich odemnie.!;**
M-Okey.! Pa;**
Odłożyłam laptopa i poszłam spać.
-Kochanie wstawaj.!- usłyszałam miły głos dochodzący z kuchni.
-Jeszcze 5 minut-odkrzyknęłam i miałam nadzieję że zasnę, myliłam się.! Nie chciało mi się leżeć tak bezczynnie. Wstałam i ubrałam krótkie spodenki, bokserkę włosy związałam w dwa kicki, nałożyłam delikatny makijaż, włożyłam klapki wzięłam fona i zeszłam na dół.! W kuchni zobaczyła Lole obrzerającą sie płatkami. Zaczęłam się śmiać ponieważ miała poliki jak chomik wypchane płatkami i mokra koszulkę od mleka. Ona przetarła ręką brodę od mleka, przełknęła i zaczęła mnie gonić po całym domu, aż w końcu pizneła w ścianę i się obaliła.! Prawie już leżałam na podłodze ze śmiechu, ale przerwal mi dzwonek do drzwi. Ominęłam Lolę przeskakując przez nią. Otworzyłam drzwi i ujrzałam kogoś kogo w życiu bym się nie spodziewała.!
***
No w końcu.! Chciałam żeby był dłuższy ale nie wiem czy mi wyszedł..!
Mam nadzeję że zobaczę chociaż 5 komentarzy inaczej znowu zablokuje..! Dobra koniec .!

piątek, 10 września 2010

Koniec

Jpd ja się tu męczę z tymi jebanymi rozdziałami, a tu ani jednego komentarza..! Koniec ze względu na to że się się szkoła zaczęła i nie ma komentarzy zawieszam bloga na czas nieokreślony....!!!

czwartek, 2 września 2010

Rozdział 7

,,Ale jak to skrzywdzić.?"


Oczami Jeydona.

Jak ja jej to powiem.? A może zaproszę ją na lody.? Ale nie z Karoliną to wole nie.! Nie wiem jak.! Dupa. Teraz trzeba się nią zająć, a może ona ma chłopaka.?
-No słuchaj, ten Luc się cały czas o Cb pyta. Kiedy wrócisz.? I czy wg wrócisz do Polski.!?- opowiadała z podnieceniem. Jak ona mnie wkurza to jest tragedia.!
-A co mu powiedziałaś.?- zapytała Em odwracając się za plecy.
-Że nie mogę udzielać takich informacji, i że masz go w dupie...!- czyli nie ma chłopaka. Albo ma tamtego w dupie, jak to ujęła Lola bo znalazła innego.? Zapytam jej się. Ale jak sobie coś pomyśli.? Raz się żyje...!
-Em czy ty masz chłopaka.?- zapytałem i żałowałem ze wg otwarłem to mordę.! Ale może..? Nie wiem.
-Nie.! A ten Luc co o nim mówimy to mój były.- no ulżyło mi. Jpd co za idiota.! Jakiś debil mi się w krajobraz wjebał.! Zaraz mu przywalę w zderzak i będzie tyle miał..!

Oczami Emily.

Boże nie wiedziałam, że aż tak odzwyczaiłam się od gadania Loli.
-Co za idiota.!-krzyknęłam bo jakiś pedzio wjebał nam się w drogę. Ciekawe o co chodziło Jeydonowi z tym pytaniem.? Może się mu podobam.? Ale nie, takie ciacho.!? Już, prawie byliśmy w domu. Ciekawe czy ktoś jeszcze na nas czeka.? No jesteśmy wreszcie.! Szybko wysiadłam z samochodu i pomogłam Loli wyjąć torby z bagażnika. Zaniosłam je do siebie do pokoju. Zmęczeni, nie wiem czym usiedliśmy na moim łużku. Jeydon cały czas kątem oka spoglądał na mnie. Nie zwracałam na to uwagi, ale po jakimś czasie stało się to wkurzające.
-Czy ja mam coś na twarzy, czy jak.?- zapytałam wyprowadzona z równowagi.
-Nie, nie..! Przepraszam, przepraszam.!- odpowiedział speszony.
-Ale za co przepraszasz.?- zapytałam.
-Ee nie wiem... Przepraszam.
-Dobra, dobra powtarzasz się.!- powiedziałam hihocząc.
-Przepraszam, mam taki nawyk. - powiedział z rumieńcami na polikach. Jest taki słodki gdy się denerwuje. A gdy się śmieje ma takie cudne dołki. Ee rozmarzyłam się, trzeba przerwać tę sielankę.
-Ee to ja, ja już może pójdę. Ee nara... Do, do jutra.!- ale czemu on się tak jąka.? Jeszcze, nigdy tak nie robił. I jeszcze nigdy nie byliśmy prawie sam, na sam. No właśnie prawie.... Lola...!
-Ale jeszcze Ci nie podziękowałam.!- powiedziałam z oczkami kota ze Shreka (wiecie o co kaman)
-Tzn.? Za co.?- on jest naprawdę taki głupi czy udaje.? Nie wiem.!
-Ty naprawdę...- nie dokończyłam, bo mógłby się obrazić. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek. I spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam, że coś między nami zaiskrzyło, ale co to było.?:P Ale oczywiście moja kochana przyjaciółka musiała nam przerwać, bo by przecież nie wytrzymała...!
-Hej, co jest, żyjecie..?- no szlak by trafił.!
-Nie odpowiedziałam odwracając się przez ramie w jej stronę, robiąc dziwną minę, którą raczej zrozumiała, bo wstała i udała się w stronę drzwi. Idąc tak z dziwną miną, spojrzała na nas i powiedziała,, To ja nie przeszkadzam..!" I o to chodziło...;P Tylko nie wiem czy to podziała.!? Staliśmy tak patrząc się na siebie. I co teraz.? Jeydon ominął mnie, i usiadł sobie na łużku.
-I co teraz..?- zapytałam sama nie wiedząc o co chodzi.
-Podobasz mi się ok.? Ale nie zamierzam nic z tym zrobić.!- Powiedział z takim oburzeniem, albo żalem nie wiem jak to określić.
-Ale dlaczego.?- zapytałam zawiedziona. Nie uzyskałam odpowiedzi, tylko zimne spojrzenie przeszywające mnie na wylot. Aż mi ciarki przeszły po ciele. Nie wiedziałam dlaczego on się tak zachowuje. Najpierw jąka się, i daje mi takie jakby znaki, a potem nie zamierza nic z tym zrobić. Nie rozumiem tego człeka.!
-Ale Jeydon.!? Człowieku ja Cie nie kumam powiedz o co Ci chodzi.! Albo zastanów się czego ty wg chcesz.!
-Em przepraszam, ale ja nie chce Cię skrzywdzić.!- skrzywdzić.? O co mu chodzi.?
-Ale jak to skrzywdzić.?Nie, nie chcesz mnie skrzywdzić mówiąc mi prawdę, powiedz, że masz dziewczyn, albo nie zasługuje na CB bo jestem za brzydka, albo za głupia.
-Nie, to nie tak...- nie pozwoliłam mu dokończyć.!
-A jak. Wytłumacz mi bo ja nie umiem czytać w myślach...! Chociaż bardzo bym chciała bo rozumiała bym dużo więcej ludzi. Np Ciebie. To by mi naprawdę pomogło...!:( - powiedziałam szczerze od serca. Nie wiedziałam, że tak to się skończy. Wg nie powinnam go prosić o podwiezienie, a potem mu za to dziękować.!
-Ale tu chodzi o moje fanki - o co mu chodzi.?- one będą Ci groziły i usiłowały Ci zrobić krzywdę.!-tłumaczył.
-Nie.! Jeydon.! Gorszej wymówki nie mogłeś sobie wymyślić.! I tak gorszej krzywdy nie mogą mi zrobić, niż ty teraz.! Jesteś zwykłym frajerem który wykorzystuje sławe do łamania serc, ale przykro mi ja nie jestem twoją jebniętą fanką i mi nie złamiesz serca, nie jestm taką frajerką jak inne. I zrozumiesz co zrobiłeś za pare dni.! Wynoś się!!!- krzyknęłam i podeszłam do drzwi, które otworzyłam i wskazałam Jeydonowi drogę. On spóścił głowę i wyszedł. Gdy przechodził obok mnie stanął i spojrzał na mnie. Zmierzył mnie od dołu do góry, zatrzymując się na moich ustach. Miałam wrażenie, że czeka aż coś powiem. Na marne.

Oczami Jeydona.

Wychodząc stanołem koło niej, mierząc jej sylwetke, od dołu do góry. Zatrzymałem sięna jej ustach. Chciałem, aby Emily ponownie ich użyła i wydobyła z siebie jakiś dzwięk. Stałem tak nie dłużej jak minute. Postanowiłem zrobić coś czego będę póżniej żałował, albo nie. Ustawiłęm się tak abym stał dokładnie naprzeciwko niej, złapałem ją w talii i przyciągnołem do siebie. Dzieliły nas centymetry. Na twarzy czułem jej oddech. Przyłożyłem swoje czoło do jej tak aby się dotykały. Rękę położyłem na jej policzku i powiedziałem:
-Podobasz mi sie!! Rozumiesz.? Nawet nie masz pojęcia jak.! Ale zrozum nie możemy być razem.!-Powiedziałem to dość głośno i wyraźnie, mam nadzieje że zrozumie.
-Taak, ale dlaczego.?- odpowiedziała. Ale jest nadzieja, odpowiedziała że rozumie.

Oczami Emily.

Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, dzieliły na centymetry. Jeydon zbliżył się jeszcze bardziej. Nasze czoła się ztykały. Jey spojrzał mi w oczy, z wzajemnością. Tym razem były inne, pełne smutku i żalu. Utopiłam się w nich, stałam jak zachipnotyzowana. Nie miałam pojęcia co się dzieje w okół mnie. W pewnym momencie jego usta otworzyły się, a ręka powędrowała na moje zimne policzki.
-Podobasz mi się!! Rozumiesz.? Nawet nie masz pojęcia jak.! Ale zrozum nie możemy być razem.!- nie chciałam tego powiedzieć, ale touczucie było silniejsze i kazalo mi powiedzieć:
-Taak, ale dlaczego.?
-Nadal nie rozumiesz.! Mówiłem Ci że to ze względu na moje fanki.! Nie będę Ci teraz tłumaczył wszystkiego, ale tak jest naprawdę.!- nadal tego nie kapowałam, ale postanowiłam skłamać.! Nie zążyłam nic powiedzieć,a on przechylił głowę i usiłował mnie pocałować, bardzo tego chciałam, ale nie mogłam. Oderwałam się od niego i poszłam 3 kroki w tył.
-Nie możemy.!
-Ale dlaczego?- tym razem to ja nie wiedziałam jak mu to wyjaśnić, ale postanowiłam spróbować.
-Bo po tym pocalunku wszystko się zmieni.!
-Tzn co.?- zapytał.
-Wszystko.! Jeydon mówiłam ty łamiesz serca, a ja nie. Rozkochasz mnie w sobie a potem żucisz w kąt jak jakąś zabawkę.
-Nie, z tobą jest inaczej. Rzucałem te wszystkie dziewczyny bo czekałem na tę jedyną, a teraz stoi przede mną i nie chce ze mną być.!- jego słowa zabrzmiały tak dziwnie i połynęły prosto do serca. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, ale tego nie zrobiłam.
-Ile razy wypowiadałeś to zdanie.?- zapytałam więdząc, że skoro naprawde mu zależy odpowie szczerze.
-Ok. Dużo.! Ale mówie szczerze.!- nadal mu nie wierzyłam. Podeszłąm do okna i znalazłam sobie jakiś nie istnięjący punkt, który dokładnie obserwowałam. Po jakiejś minucie, usłyszałam jego kroki, szedł w moją stronę. Stanął za mną i położył ręce przedemną na parapecie.
__**__

I jest.! Długo na niego czekaliście, ale jest.! Wydaje mi się, że to kompletny niewypał, bo pisałam go o tak na odpierdol. Mam nadzieje że będą chociaż dwie komcie;P
Do następnego;*

wtorek, 24 sierpnia 2010

Rozdział 6

Nie wiedziałam co powiedzieć więc poczekałam, aż oni zaczną. Brakowało mi jednak jednej osoby ale kogo.? Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, ponieważ na podjeździe zobaczyłam zdyszanego Justina, który próbował coś z siebie wydusić, ale był tak zdyszany, że najpierw stanął, a że nikt go nie widział. (Prawie nikt) to odpoczął i dopiero po kilku minutach coś z Siebie wydusił. A tym czymś było...
-Cześć wszystkim.!
-Siemka.!-ha udało mi się jako pierwsza, a za mną reszta.
-A ty gdzie się byłeś.?- zapytała Nes.
-W burdelu.!-krzyknął ze złością- w domu a gdzie. Mama zaprosiła gości i nie wiedziałem jak się wymknąć z domu.- zaczął się tłumaczyć.
-Ale jesteś...!?-zapytałam niepewnie, z uśmiechem na ryjku.
-No jestem. Powiedziałem, że się źle czuje poszedłem na górę do pokoju i przez okno uciekłem.- zmierzyłam go całego i na nodze zobaczyłam rozdarte spodnie i zakrwawione kolano.
-Ale nie wyszedłeś bez szkód.!- powiedziałam patrząc się na niego z dziwną miną.
-Tzn.?- zapytał. Czy on jest ślepy.? pomyślałam i odpowiedziałam na jego głupie pytanie.
-Tzn. Spójrz na nogę.!- spojrzał na nogę w wyniku czego spuścił głowę na dół a z jego ust wydobył się krzyk.
-Kurwa.!- krzyknął. Wydaje mi się, że się zdenerwował, bo noga była naprawdę mocno rozwalona. Nes odwróciła wzrok, co było dziwne. Pewnie nie lubi widoku krwi. Justin schylił się z kieszeni wyciągnął chusteczki i próbował samemu opatrzyć sobie ranę. Nie wyszło:). Podeszłam do niego złapałem za rękę i zaprowadziłam do domu, a za nami reszta. Weszliśmy do kuchni. Kazałam mu usiąść na krześle, a on wykonał rozkaz. Podeszłam do szafki, otworzyłam ją i wyciągnęłam apteczkę. Wzięłam wodę utlenioną, bandaż i plastry na mniejsze rany.
-Wyprostuj nogę.!- rozkazałam. Spodobało mi się to rozkazywanie Justinowi, a teraz postanowiłam się nad nim po znęcać. Tzn wzięłam do ręki wodę i powoli, ostrożnie nalewałam kalece na ranę. Z jego ust wydobywały się jakieś piski i jęki.
-Ej, ale płakać nie będziesz co.?- zapytałam i zaczęłam się śmiać. Opatrzyłam mu ranę i mój telefon znowu zaczął dzwonić. Wygrzebałam go z kieszeni i odebrałam. Była to Lola więc nawijałam po polsku w związku z czym nikt obecny nic nie zrozumiał.
-Em gdzie ty jesteś.? Długo mam tu jeszcze na Cb czekać.?-zapytała.
-Nie mam po czym po Cb jechać.!- powiedziałam i spojrzałam przez okno, stał tam jakiś samochód. Pewnie ktoś z nich nim przyjechał. Postanowiłam to sprawdzić.-Czekaj chwilę.! Kogo jest ten samochód na podjeździe.?-zapytałam po angielsku.
-Mój.! A co.?- zapytał Jeydon.
-Mógł byś mnie podwieźć na lotnisko.?- zapytałam z oczami smutnego szczeniaczka.
-No jasne-powiedział z entuzjazmem- wyjeżdżasz.?- jego mina spoważniała.
-Nie moja koleżanka przyleciała i od godziny czeka na mnie na lotnisku. Podwieziesz.?
-Dobra, a na które lotnisko.?- zapytał.
-Czekaj.- powiedziałam do Jeya a potem do Loli- jakie to lotnisko.?
-Ee czekaj... Musze to znaleźć...!-zaczekałam chwile, a potem usłyszałam krzyk w telefonie- Mam.!!! To jest tak: Port Lotniczy Atlanta Hartsfield - Jackson. Masz.? - Mówiłam Jeydonowi równocześnie jak mówiła mi do telefonu Karola.
-Mam.! Zaraz będziemy.!- powiedziałam i i chcialam się rozłączyć, ale Karola cos jeszcze chciała powiedzieć.
-A z kim przyjedziesz.?-ciekawska.
-Z Jeydonem.!- no co musiałam jej powiedziec bo się obrazi-pomyślałam.
-Jakim.?
-Wale....!!-Lola zaczęla piszczeć i krzyczeć chyba nawet Justin i reszta to usłyszeli bo zaczęli się śmiać.
-Ja jestem jego fanka obejrzałam jego wszystkie filmiki...!
-To super Nara- i żeby znowu nie musiała słuchać jęków i pisków rozłączyłam się. To było dobre posunięcie...!;P
-To jedziemy.!- powiedził Jey i ruszył w strone drzwi, a ja za nim. Jaki dżentelmen nawet mi drzwi otworzył od domu i do samochodu. Na lotnisko było 5 minut jazdy.
Jey zaparkował na parkingu, jeszcze nie zdąrzył zgasić auta, a ja wybieglam jak szalona i pędem pobiegłam w stronę drzwi. Mósialam chwile zaczekać, aż się otworzą, i trochę to trwało. Gdy wkońcu mogłam przejść, zrobiłam to jak najszybciej. Obiegłam całe lotnisko i nie mogłam jej znaleźć. Wkońcu dotarłam do miejsca z którego ruszyłam. Przusunęłam się do zimnej ściany i opadłam wciąż opierając sie o nią. Siedziłam jak jakiś bezdomny;). Jakby tego było mało caly czas ludzie przechodząc obok mnie szturchali, ale jedno było najmocniejsze i nie była to noga tylko ręka. Mimo to i tam mnie nie ruszyło. Ale ten ktoś się nie poddał i szturchał mnie dalej. Następnie usłyszalam jakieś szepty, stwierdziałam że nie ma co tak siedzieć. Uniosłam lekko głowe, ale nie dalo mi to zbyt dużo bo widzialam tylko buty, swoją drogą ładne były. Tylko kto to jest.? Unioslam glowęjeszcze wyżej i ujrzałam Jeydona z Lolą.!? Nie miałam pojęcia jak on ja znalazł, przecież przebieglam całe lotnisko. Jeydon podal mi ręke i pomógł wstać. Przywitałam się z Karolina i pojechaliśmy do domu...



I znowu dopiero po tygodniu, ale jest. Troche mi smutno bo pod poprzednim rozdziałem nie ma żadnych komci, mam nadzieję że to się zmieni...! to tyle... Do następneggo.!

wtorek, 17 sierpnia 2010

Rozdział 5

Lotnisko, Atlanta, Lola

Doszliśmy do kina. Czekając aż Justin kupi bilety postanowiłam jeszcze trochę porozmawiać z Ness. Dowiedziałam się, że Nick z Lily są w równym wieku i są parą, tak samo jak Justin i Ness, a Jeydon i ja byliśmy singlami. Ponieważ nie byliśmy gotowi na kolejny poważny związek.
***
-Patrzcie to.!-krzyknął Jeydon i wziął popcorn i żucił w jakąś starą babkę. Wszyscy popadliśmy w śmiech, a nasza ofiara zabrała swoje żeczy i wyszła. Lecz nie wyszła bez powodu, po jakiśch 5 minutach wróciła z jakąś pania ubraną w ciemno niebieski strój.
-Prosze opóścić salę.- powiedziała miłym głosem. Lecz chłopacy zamiast zrobić to co kazała, musieli zaprzeczyć.
-Ale dlaczego.?-spytał milutkim głosem Jeydon
-Ponieważ dostalam na państwa skargi, o strzelanie z popcornu.
-Od kogo.?-dodał Justin
-Od pani siedzącej tam.-siedziala tam nasza ofiara która dokladnie przyglądała się całej akcji.
-Ale niech pani spojrzy. Ta pani jest taka stara. Pewnie się opluła i zwaliła na nas.!- powiedział przez śmiech Jeydon.
-Bardzo stąd wyjść, bo pójdę po ochronę.!- Krzyknęła wyprowadzona z równowagi, ale i tak nie udało jej się nas uspokoić.
-Tak nas pani wygania, a sama się drze na całą salę. I kto tu zakłuca ciszę.- ponownie dodał Justin. Po jego słowach, omineliśmy zrzędę i udaliśmy się do wyjścia. Zza siebie usłyszeliśmy tylko,,Macie zakaz wchodzenia do tego kina". I tu trafiła w samo sedno. Wszyscy prawie turlali się ze śmiechu, łącznie ze mną. Wyszliśmy z kina i poszliśmy do domów.
__***__
Z trudem otworzyłam oczy i patrząc się w sufit zastanawiałam się co dziś będę robić. Nic nie wymysliłam. Cała drętwiejąc odwróciłam się na lewy bok. Przed sobą ujrzalam wiszący na scianie kalędarz w którym dzisiejszy dzień był zaznaczony na czerwono. Szczerze nie miałam pojęcia dlaczego, ale co mnie to, jak o czymś zapomniałam to będą dzwonić. złażąc z łużka zaplątałam nogę o pościel i spadałam na podłoge. Leżąc tak na odłodze i smiejąc się ze swojej głupoty zobaczyłam w drzwiach ciocię, która także się śmiała.
-Co ty zrobiłaś.?-zapytała z głupim uśmiechem na twarzy.
-Naprawde nie wiesz.?- zapytałam i jakby tego było malo to na łeb spadła mi lampka.,,Ja pierdole" krzyknęłam trzymając się obiema rękoma za głowe, a moja kochana Ciocia zamiast mi pomóc to stala i się brechtała, ale nic.
-Ja jadę na zakupy chcesz coś.?
-Naprawde nie wiesz.?0 powtórzyłam moje wcześniejsze pytanie,i dodałam- żelki, żelki i żelki.- Ciocia podeszła do mnie dała całusa w pliczek i wyszła. A ja z ogromnym wysiłkiem wstałam z podłogi i udalam się do łazienki.

Oczami Jeydona.
-Głupi telefon.!- powiedziałem sam do siebie idąc w stronę birka, gdzie leżał mój dzwoniący już chyba 10 raz telefon. Nie miałem zamiaru go i tym razem odbierać, ale na ekraniku wyświetliła mi się jakaś ,, Caitlin Justin" po pewnym czasie dopiero sie skapnołem, że to dzwoni była Justina. Ja też mam pisane wszysko jakimiś skrutami.
-Halo.?-powiedziałem do słuchawki przystawiając telefon do ucha.
-Halo.?- usłyszalem to samo co powiedziałem przed chwilą- Jeydon tu Caitlin była dziewczyna Justina. Pamiętasz mnie.?-zapytała niepewnym głosem.
-Tak. Mam pytanie, nawet 2. Skąd masz mój numer, a drugie po jaki dzwonisz mówiłem, że nie chce Cię znać.
-Ja chciała bym zapytać o Justina.!?
-Przykro mi, ale ten automat nie odpowiada na takie pytania. Przepraszamy za fatygę.! Nara!- powiedziałem po czym się rozłonczyłem. Miałem nadzieję, że dam radę nakręcić ten filmik dzisiaj. Właściwie to nie pali się-wyszeptałem. Wziolem tylko kluczyki, wiecznie dzwoniącego fona, portfel i wyszłem z trzaskiem drzwi. Postanowiłem udać się do Emily i tak też zrobiłem.

Oczami Emily
Ubrałam na siebie to co wpadlo mi pod rękę a dokładniej jakąś niebieską bluzkę z napisami, spodenki do kolan, a na nogi wcisnęłam kolorowe japonki. Wychodząc z łazienki usłyszałam moją ulubioną piosenkę dochodzącą z meine telefone. Pobiegłam do pokoju, ale nigdzie nie widziałam telefonu. Wkońcu znalazłam, spadł razem ze mną na podłoge. Odebralam go nie patrząc kto dzwoni.
-Halo.?
-Hey.!-usłyszałam głos mojej przyjaciółki- no i gdzie ty jesteś, ja na Cb na lotnisku czekam.?
-Co, gdzie, jak.?- zadałam 3 pytania naraz, ja przez cały dzień tyle pytań tyle nie zadaje.
-Lotnisko Atlanta Lola czekać na Em.!- tłumaczyła mi jak małemu dziecku.
-Dobra, ale nie mam czym po Cb jechać.- po tych slowach usłyszałam pukanie do drzwi- czekaj zadzwonie za 5 minut mam gościa.- powiedziałam biegnąc po schodach, mało brakowało, a bym leżała na tych schodach. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam....
***

Bardzo wszystkich przepraszam, że tak późno, ale wiecie są wakacje.Osobiście mi się nie podoba, ale może ujdzie w tłumie. Miał być dłuzszy, ale rozprasza mnie pewna piosenka ( Taio Cruz Dynamite Polecam;D) Czekam na komentarze...

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

GG

Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach na bloggu, niech pisze na moje GG 22444871... Dziękuje to tyle...

Ps: Dla kropeczka123 bimberek zerwie ze swoją girl i bedzie z Emily, ale tak różnie bo jest jeszcze Jeydon... Więcej nie powiem...

niedziela, 8 sierpnia 2010

Bohaterowie

Emily... Główna bohaterka opowiadania. Jest singielką. Nie lubi plastików, ale kocha deske, muzyke i śpiew. Jest uzależniona od żelków i oglądania filmików na youtube...
Jeydon... Jest singlem. Ma 17 lat. Lubi jeździć na desce. Od 2 lat wstawia śmieszne filmiki na youtube. Jest bardzo sławny, ale nienawidzi swoich fanów bo wszędzie go nachodzą.

Justin... Chodzi z Ness. Ma 16 lat. Justin jest berdzo utalentowany tzn ma śliczny głos, lecz boi się nim pochwalić światu do czego namawia go Em. Lubi jeździć na desc. Nie lubi plastików.













Vanessa (Nes)... Dziewczyna Justina. Ma 16 lat i uczęszcza do szkoły razem z Justem. Nie lubi plastików. Jest romantyczką i jest uzależniona od żelków.





















Nick... Chłopak Lily. Ma 15 lat. Jego dziewczyna jest jego światełkiem w głowie, nie widzi po za nią świata. Lubi jeździć na desce.
















Lily... Dziewczyna Nicka. Ma 15 lat. Bardzo lubi jeździć na desce. Większość jej przyjaciół to chłopacy. Nie lubi plastików i innych laleczek.
















Karolina (Lola)... Najlepsza przyjaciółka Emily. Ma 16 lat. Chodziła z wszystkimi chłopakami ze szkoły. Jest najbardziej lubiana w szkole i wszyscy ją tam znają. Z Emily poznały się jak miały po 3 latka i od razu zostały koleżankami.
Nareszcie doczekaliście się bohaterów (jak ktoś czekał..!!) Potem dojdą jeszcze bohaterowie ale to potem....
Komentować..!!..